poniedziałek, 30 czerwca 2014

Czy było warto?

Witajcie

  Dzisiaj i pewnie jeszcze przez jakiś czas nie będzie opisu żadnej książki czy czegoś podobnego. Kompletnie nie mam czasu na czytanie choć bardzo bym chciała. :( W dodatku znajomy starszy ksiądz - przyjaciel z przed lat - leży w tutejszym szpitalu na kardiologii inwazyjnej i źle się czuje. / Opatrzność sprawiła, że właśnie o nim się dowiedziałam. / Echh...żal...Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie.

 Jedyna rzecz jaka mnie cieszy to taka, że jutro wysyłam już swoją skończoną książkę do wydawnictwa, a dziś wieczorem wracam do pisanie jej drugiego tomu. Jestem dobrych myśli i mam wiarę, że książka zostanie dobrze przyjęta. Starałam się jak mogłam by poprawić błędy, ale wiecie doskonale: "NIKT NIE JEST DOSKONAŁY i NIE STWORZYŁ CZEGOŚ TAKIEGO".

 Proszę Was gorąco kochani abyście trzymali kciuki. Z góry bardzo dziękuję.


niedziela, 29 czerwca 2014

Okiem na Sztukę

Witajcie :)

  W związku z tym, że kiedyś szkicowałam i bardzo lubiłam sztukę pragnę trochę o tym napisać. :)
Do końca swoich dni będę pamiętała jak moja babcia malarka pokazywała mi wykonane przez siebie portrety, pejzaże czy martwą  naturę. Byłem pod szczególnym wrażeniem tych dwóch pierwszych. Później przerzuciła się na płaskorzeźbę - owszem jej prace mi się podobały - ale to już jednak nie było to co na papierze czy płótnie. Po wielu latach malowania farby olejne zepsuły całkiem jej i tak wątłe zdrowie - nad czym bardzo ubolewam. :( Żyje, ale już nie tworzy. Nawet nikomu już nie pokazuje swoich prac, co bardzo mnie smuci bo to są naprawdę piękne rzeczy. :(

  Ja odziedziczyłam po niej dar do rysowania - szczególnie postaci np. bohaterów z książek - ale niestety gorzej już z malowaniem farbami. / wiem, to śmieszne, ale tak jakoś wyszło - sama nie wiem dla czego :P / Dziadek - a mąż tej babci - radził wybrać mi szkołę plastyczną, ale rodzice - szczególnie ojciec - kategorycznie mi tego zabronili mówiąc, że po "takim czymś nie znajdę porządnej pracy". Nie lubię myśleć "co by było gdyby" więc nie będę rozwijała tego wątku.

  W chwili obecnej już nie rysuję z bardzo wielu powodów - największymi z nich są złe warunki do jakiejkolwiek twórczej pracy w domu i większa miłość do "pisania". Jest takie przysłowie: "Stara miłość nie rdzewieje." Coś w tym jest również jeśli chodzi o pasje człowiek. Chodź już sama nie tworzę to uwielbiam patrzeć jak robią to inni. Szczególnie mocno do gustu przypadły mi prace dwóch rysowników - o jednym z nich już tu wspomniałam - pierwszy to pan Alan Lee http://pl.wikipedia.org/wiki/Alan_Lee, a drugi John Howe http://pl.wikipedia.org/wiki/John_Howe




                                 / od góry pan Alan Lee i John Howe /

  Buszując po Internecie znalazłam coś na kształt bloga tych Panów i właśnie na tej stronce / niestety po angielsku :P / zamieścili swoje prace. Jest ich tam naprawdę dużo i jest na czym zawiesić oko. :3 Zachęcam do odwiedzenia tego "przybytku sztuki" i czekam na wasze opinie o ich pracach. Jeśli lubicie sztukę - a szczególnie tak jak ja szkice postaci i krajobrazów - to na pewno tam zaglądniecie i wyrazicie swoją opinię. ;) :3 

  Oto link do stronki: http://alan-and-john.tumblr.com/post/54743852153/ofhimtheharperssing-rivendell-murals-by-alan

 A to tak na smak:


                                 / Smaug na złocie krasnoludów z pod Samotnej Góry /


                                     / Merry i Pippin na wiecu Entów /


                     / Szarża jeźdźców Rohanu w obronie Minas Tirith /


   Miłego oglądania. ;) :3


                                     
                                                                                            

       

sobota, 28 czerwca 2014

Ach ta ja :P

 "...Kraina Czarów to ziemia, gdzie na nierozważnych czekają pułapki, a na zbyt śmiałych - więzienne lochy.[...]
  Królestwo baśni rozciąga się daleko wzdłuż i wszerz, w górę i w głąb i pełne jest najprzeróżniejszych rzeczy i stworzeń: znajdziesz tam wszelkie rodzaju ptactwo i zwierzęta, niezliczone gwiazdy i bezbrzeżne oceany, czarowne piękno i czyhającą zewsząd grozę, radość i smutki przeszywające jak ostrze miecza. Ten kto tam zabłądzi, może chyba uznać się za szczęśliwca; ale odmienność i bogactwo tej krainy wiążą język wędrowcowi, który chciałby o nich opowiedzieć. A zadając zbyt wiele pytań, naraża się na to, że zatrzasną się przed nim drzwi królestwa, a klucze do nich zaginą..."

                                                                  J.R.R. Tolkien
 

Witajcie :)

 Wczoraj kilkoro z was zachwycało się starą opowieścią o Królu Arturze i jestem przekonana, że słusznie...
Dzisiaj będzie o innej opowieści, a w zasadzie o zbiorze opowieści mojego Mistrza pod tytułem: "Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa"


Autor: J.R.R. Tolkien
Wyd.: Amber
Ilustracje: Alan Lee
Okładka: twarda
Stron: 311


  Opowieści te - po za jedną o "Przygody Toma Bombadila" - nie mają nic wspólnego ze Śródziemiem, zostały wymyślone i spisane w zasadzie dla jego własnych dzieci gdy był jeszcze młodym tatą. / swoją drogą to bardzo zazdroszczę Christopherowi, Johonowi, Priscilli i Michaelowi, że mieli tatę, który pisał dla nich historyjki, a później je im opowiadał przed snem czy przy innych okazjach...ech...no ale cóż, rodziców sobie nie wybieramy :P /

  Książka została zredagowana przez Toma Shippeya i jest o tym wstęp. Później po kolei są opowiadania i wiersze odpowiednio pogrupowane:  
1. "Łazikanty" - do którego napisana natchnął Tolkiena wypadek jaki miał miejsce kiedy był z rodziną na plaży we Filey podczas wakacji. Jego - wtedy pięcioletni - syn Michael zgubił swoją ulubiona zabawkę i chciał go jakoś pocieszyć.
 2. "Gospodarz Giles z Ham" - opowiada historię jednego z gospodarzy w wiosce Ham, który przy pomocy swojego psa ostrzega resztę mieszkańców o nadciągającym niebezpieczeństwie w postaci olbrzyma. Giles przepędził bestię i został okrzyknięty bohaterem. Król - do którego należała wioska - w dowód wdzięczności podarował mu miecz o ciekawej nazwie Gryziogon...  
3. "Przygody Toma Bombadila" - ta część składa się z 16 wierszy z których trzy dotyczą tytułowego bohatera i jego pięknej małżonki Złotej Jagody.  
4. "Kowal z Przylesia Wielkiego" - opowiada o przygodach kilku mieszkańców miejscowości o nazwie Przylesie Wielkie. Ta słynie z biegłych w swoim zawodzie rzemieślników i ze znakomitej kuchni. Czyta się ją łatwo i przyjemnie...
5. "Liść, dzieło Niggle'a" - to ostatnie opowiada o pewnym artyście imieniem Niggle, który żyje w otoczeniu osób które nie cenią sztuki całkowicie ją olewając pracuje więc dla siebie i maluje obraz wielkiego Drzewa w środku Lasu....Kiedy ja po nie sięgnęłam w głównym bohaterze od razu rozpoznałam samego autora. Dlaczego? Byłam już po lekturze nastu jego listów i to z nich zrozumiałam, jak pisanie nie raz sprawiało mu trudność...No ale to taka dygresja... 
Po opowiadaniach znajduje się dodatek "O baśniach" a na samym końcu umieszczono posłowie autorstwa ilustratora pana Alana Lee.


                                                 do opowiadania "Łazikanty"

                  

    
                                                        
                                                         
                                              do "Gospodarz Giles z Ham"





                                           
                                              z "Przygody Toma Bombadila"
                             

piątek, 27 czerwca 2014

"O Krolu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu" Roger Lancelyn Green

 Obiecałam :3 Jak zobaczyłam tą książkę na kiermaszu od razu ją chwyciłam nie chcąc jej stracić / na około mnie bowiem krążyło wiele innych molów książkowych, a kilku z nich w wieku którego nie byłam w stanie określić robiła to zdecydowanie za blisko mnie i mojego łupu / No ale mniejsza o szczegóły. Capnęłam ją i jest moja. :3


  Okładka jak widzicie nic szczególnego, trochę sfatygowana i poplamiona / O.o nawet krwią, tak myślę - hem, zastanawiam się kto to był :P / ale kryje jedną z najpiękniejszych historii w dziejach literatury. / takie jest moje zdanie, nie musicie się z nim zgadzać ;) / Historia pełna przygód, poszukiwania Świętego Graala, walk dobra ze złem, honoru i zdrady oraz miłości która mnie rozczula. Echhh...Ile to razy w przeszłości chciałam cofnąć się w czasie by na chwilę stać się taką piękną księżniczką Ginewrą, dzielnym i honorowym rycerzem, mądrym królem lub potężnym Magiem dysponującym wielką wiedzą magiczną.


  Już pierwsza strona sprawia, że człowiek przenosi się w świat baśni i wczuwa w losy poszczególnych bohaterów. Każdy miłośnik opowieści arturiańskich będzie drążył i drążył i się nasyci / lub też i nie bo przeczytałam kilka recenzji w których ludzie wyrażali opinie, że było im mało lub wręcz się rozczarowali bo liczyli "na coś więcej" - ale ja jestem zdania, że historia prawdziwa to historia - czy ktoś taki jak Artur, Lancelot, Merlin, Morgana, Ginewra był to już jakoś schodzi u mnie na drugi plan...mnie porusza to, że znalazł się człowiek który napisał tą historię i dzięki któremu my teraz możemy ją chwycić i przeczytać. /













              

Cd. mojej biblioteki :3

Witajcie :)

 Wczoraj zamieściłam ćwierć mojej biblioteczki. Spodobało mi się to więc dzisiaj opiszę Wam troszeczkę jej dużą pozostałą część. Całości wolę nie pokazywać bo zanudzę Was na śmierć :P . Jednym zdaniem powiem tylko, że to są książki religijne które "kiedyś, kiedyś" pomagały mi kształtować moją duchowość np. "Dzieła św. Jana od Krzyża" czy biografie świętych Franciszka i Klary z Asyżu.



  Najpierw zacznę od mojej chluby - ukochanych dzieł Mistrza Tolkiena.

1. "Władca Pierścieni" J.R.R. Tolkiena - świetne wydanie / wyd. Muza, cena 119 zł / choć "do kieszonki" się nie zmieści ;) Z map w nich zawartych korzystam tworząc swoją kontynuację tego dzieła / mam cichutką nadzieję, że Mistrz nie przekręci się w grobie jak ujrzy światło dzienne :P /
2. "Dzieci Hurina" wyd. Amber - wciągająca historia wydana w przejrzysty sposób, grafika - moim zdaniem idealna - pan Alan Lee wykonał niewiarygodne szkice.
3. "Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa" /również/ - opowiadania i wiersze również z ilustracjami pana Lee. Zawiera dodatek w którym mowa jest o tym czym są baśnie...ciekawy tekst.
4. "Listy" - o których już wspominałam.
5. "J.R.R. Tolkien - Człowiek i twórca" Teodoro Gomez - /wyd. Muza/ - biografia Mistrza ciekawie napisana, zawiera zdjęcia pisarza z różnych okresów życia i fotografie z filmu Władca Pierścieni P. J.
6. "Encyklopedia Śródziemia" Robert Foster - jest to dzieło świetnego znawcy i wieloletniego badacza twórczości Tolkiena. Jest to doskonały przewodnik po Śródziemiu i nie tylko. Pozwala lepiej poznać ten świat, wydarzenia i poszczególnych bohaterów. Mi osobiście jest niezbędna w pisaniu kontynuacji. Gdybym mogła uścisnęłabym rękę panu Fosterowi i podziękowała za nią. :)
7. "Silmarillion" - co tu dużo opisywać - jest to mitologia Śródziemia - bez niej nie można zrozumieć tak do końca głębi pozostałych dzieł. Tu wszystko ma swój początek.
8. "Hobbit czyli tam i z powrotem" /wyd. ISKRY/ - tę pozycję na pewno nie ma co opisywać. Wiem, że jest lekturą w szkole i bardzo się z tego cieszę. :3
9. "Niedokończone opowieści" - przydatna dla tych którzy wnikliwie badają każdą postać lub jakieś ważne wydarzenie z historii. Zawiera słowniczek imion i miejsc oraz kilka map.




 Dalej są: 1. "Opowieści z Narnii" C.S. Lewis - które przeczytałam jednym tchem bardzo dawno temu podczas dość długiej choroby i zrobiły na mnie miłe wrażenie.
2. "Harry Potter" J.K. Rowling. Obydwie serie są wydawnictwa MEDIA RODZINA.









  Jak widzicie dalej jest: prawie cała / "Drugie życie Bree Tanner" jeszcze nie wpadła mi w ręce, ale mam nadzieję, że taki się kiedyś stanie ;) / Saga "Zmierzch" Stephanie Meyer /wyd. Dolnośląskie/ którą wielu gromi, a czasem nawet obraża choć mnie osobiście ona bardzo przypadła do gustu i podoba mi się jej styl. Wszystkie części przeczytałam w kilka dni jedną za drugą i bardzo wciągnęła mnie historia Belli, Edwarda i całej jego rodziny oraz pozostałych bohaterów.


 Hem, hem a teraz książeczki o innej tematyce...trochę starych powieści jakich dorobiłam się na kiermaszu w jednej z bibliotek:

1. "Robur Zdobywca" i "Pan świata" Jules Verne - wyd. "Śląsk" - Katowice 1988 r.
2. "Ostatni wiking" Johan Bojer - wyd. Poznańskie. Poznań 1972 z Seri Dzieł Pisarzy Skandynawskich - zaczęłam czytać bo lubię historie o wikingach, rycerzach, celtach itp. ale trochę odstrasza mnie styl pisarza. Sama fabuła i bohaterowie których kilku już poznałam są ciekawi, ale duży problem dla mnie stanowi sam język...Ale jak się zaprę w sobie to ją skończę ;)
3. "Voss" Patrick White - wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy 1979 r. 
4. "Kobieta i Paw" D.H. Lawrence

 oraz mój piękny rodzynek :3 "O królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu" Roger Lancelyn Green wydane o ile dobrze widzę w 1979  / o tej książeczce zrobię osobny post/

 Na koniec:

1. "Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda" Sheila Walsh - wyd. Święty Wojciech - którą dostałam w prezencie od kilku niesamowitych osób z którymi byłam na jednej oazie / chlip, chlip te cholerne wspomnienia/
2. "Ludzie na walizkach" Szymon Hołownia - wyd. Znak - od tych samych LUDZIÓW z oazy a która zrobiła na mnie ciekawe wrażenie.
3. "Psychologia kliniczna" Helena Sęk - wyd. Naukowe PWN - które trochę przydały mi się w ostatniej szkole, ale teraz niepotrzebnie kurzą mi się na półce i z miłą chęcią odstąpiłabym je jakiejś miłej osobie kochającej się w psychologi /cena nie byłaby oczywiście wygórowana/

czwartek, 26 czerwca 2014

:)

Witajcie :)

 Mimo dołu z powodu jednej bliskiej mi osoby i deszczu za oknem / nie chciało mi się wstawać przez to / chcę się z Wami podzielić moją biblioteczką. A właściwie niewielką jej częścią ubogaconą w ciągu kilku ostatnich miesięcy. :P



               / Przepraszam za jakość zdjęć :P Mój telefon jest już baaardzo stary. Aż wstyd się przyznawać, ale co tam. :P Technologia nie jest moją najlepszą przyjaciółką. ;) /

  Zacznę od fantastyki:

1. "Upadek króla Artura" J.R.R. Tolkien - nabyta w mojej ukochanej i najlepiej zaopatrzonej księgarni w mieście "Stańczyk" <3 Jeszcze nie przeczytana, ale bardzo chcę to zrobić.
2. "Krąg Magii - Księga Tris" Tamora Pierce -  nabyta w Stokrotce jak "Córka wiedźmy". ;) Niestety nie było już pozostałych części nad czym bardzo ubolewam. :(
3. "Szepty Dzieci Mgły" Trudi Canavan - wygrana w konkursie jaki czas temu zorganizował mój znajomy - jeszcze raz dzięki Dominiku. ;)
4. "Zniewolenie" Carrie Jones - którą przeczytała moja młodsza siostra i powiedziała, że: "Gdybym wiedziała o czym jest, to bym jej nie kupiła". :P Szczerość - i za to ją kocham. :3
5. "Miasto kości" Cassandra Clare - również nabytek ze "Stańczyka" :3 Tą książkę znają chyba wszyscy. ;) Mniamniuśna grafika okładki, prosty język, fajny styl i fabuła...Czekam tylko na przypływ gotówki by kupić resztę. ;)
6. II księgi "Namiestniczka" Wiera Szkolinkowa - które zainteresowały mnie tematyką, okładką i tym, że wcześniej po prostu nie znałam pisarki o tym nazwisku. Książki te moim zdaniem naprawdę mogą być ciekawe.
7. "Sezon Burz - Wiedźmin" Andrzej Sapkowski - na pewno znana pozycja ;) Świetna grafika, styl, fabuła i cała reszta... ;)
8. "Mroczna bohaterka" Abigail Gibbs - coś w sam raz dla miłośników historii o wampirach ;) "Na nowo zakochaj się w wampirach! Ale uważaj - te wampiry naprawdę gryzą!" - tekst z okładki. ;) :3
9. "Pamiętniki wampirów" L.J. Smith - czterotomowe piękne wydanie do którego kupna zachęcił mnie serial bo chcę lepiej zrozumieć o co chodzi we wszystkich najbardziej pokręconych wątkach /ambitny plan bo niektóre, rzeczy w serialu zaczęły przyprawiać mnie o ból głowy i do tej pory nie mogę przebrnąć przez 4 sezon :P /

 "Poważniejsze pozycje"

1. "Ptaki ciernistych krzewów" Colleen McCullough - bo jak każda kobieta lubię czasem poczytać jakiś klasyczny romans ;) :3
2. 3 i 4 tom z serii "Prawdziwe historie" które były dostępne w kioskach "Skrzywdzona" Cathy Glass i "Wstyd" Laura Walsh - naprawdę przejmujące historie...
3. "Życie Pi" Yann Martel - niebywała historia hinduskiego chłopca, który jako jedyny przeżył zatonięcie statku transportowego w szalupie z ogromnym tygrysem o imieniu Richard Parker...
4. "Poczucie kresu" Julian Barnes - zakupiona w "Stokrotce" i która również zrobiła nawet dobre wrażenie...niestety w połowie musiałam przerwać z pewnego powodu...ale na pewno ją skończę. ;)
5. "Być jak płynąca rzeka" Paulo Coelho - o niej już wspomniałam wcześniej na blogu. :)

środa, 25 czerwca 2014

"Córka wiedźmy"

 .....

 O książce "Córka wiedźmy" Pauli Brackston napomknęłam chyba wczoraj w jednym z komentarzy. Doszłam do wniosku, że wspomnę o niej jeszcze słów kilka. ;) :3

 Zacznę od tego, że kupiłam ją bardzo tanio w Stokrotce już jakiś czas temu / 13zł / Skusiła mnie fajna okładka / lubię taką grafikę /, tematyka i niska cena.




Wyd. Bellona, Warszawa 2013r.
Autor: Paula Brackston
Przełożyła z angielskiego: Anna Nowosielska
Okładka: miękka
Stron: 426



  Książka opowiada o perypetiach życiowych niejakiej Elizabeth Anne Hawksmith, która ma 384 lata i właśnie wprowadziła się do Wierzbowej Zagrody ( 2007) opodal niedużej wioski Matravers. Bohaterka prowadzi pamiętnik i opowiada w poszczególne dni co udało jej się zrobić, co czuje i jak widzi otaczający ją świat i ludzi w nim...


 W pewnym momencie pojawia się na drodze jej życia nastolatka, która z powodu braku innych zajęć uważnie się jej przygląda szczególnie podczas pracy w ogrodzie przy domu gdzie niepozornie wyglądająca kobieta koło 50 tki ( tak ją ludzie postrzegają i tak podrabia dokumenty :3 ) sadzi zioła i tym podobne rośliny. Na początku Elizabeth jest wręcz oschła dla niej i stara się ją trochę do siebie zniechęcić, ale dziewce jest uparte i nie poddaje się tak łatwo...Główna bohatera mięknie tym bardziej, że ta przypomina jej dawno zmarłą w tragicznych okolicznościach ukochaną siostrę...Wywiązuje się między nimi  dobra znajomość, a później relacja nauczyciel - uczeń. Wieść o tym, że kobieta jest wiedźmą nie odstrasza nastolatki, a wręcz przeciwnie jeszcze bardziej ją pociąga...Czuje się bardzo dobrze w jej towarzystwie i bardzo szybko się uczy na temat roślin, nalewek, znaczenia pór roku itp rzeczy...W końcu Elizabeth opowiada jej swoją historię życia....Na ten temat nie powiem już nic bo nie chcę odebrać wam przyjemności czytania...

 Akcja jest wartka, czasem bardzo krwawa i nieprzyjemna...Według mnie świetnie widać, jak bohaterka z biegiem lat nabiera doświadczenia życiowego i jak radzi sobie z różnymi przeciwnościami losu...Ta książka zaciekawi wszystkich miłośników takiej tematyki i lubiących mieć czasem gęsią skórkę na rękach...;)

Po tragicznej nocy

Witajcie

  Nie wiem jak zacząć, ale może jakoś posklecam zdania. :( Wczoraj w nocy dostałam "nożem w serce" od osoby która jest mi szczególnie bliska z pewnej mojej Społeczności. Chciała odejść bo nagle straciła sens istnienia w tej Społeczności. Ryczałam jak głupia i błagałam by została. Do tej pory było tak, że to ona prosiła innych by się nie poddawali, często sama wymyślała sposoby na rozwój naszej grupy itd. Powiecie: "Każdemu kiedyś puszczają nerwy i może wpaść w dół psychiczny." A pewnie, że tak! Tylko jeśli ma się bliską osobę w takiej czy innej grupie to się jej mówi o swoich wątpliwościach i niepokojach. Ta osoba tego nie zrobiła i przez wiele dni dławiła to w sobie. Tylko tego nie rozumiem.

 Na szczęście pogadałam z nią szczerze i została.

 Jeszcze długo płakałam po wyłączeniu komputera myśląc o tym co się stało. Miałam przeczucie, że coś jest z nią nie tak, ale nie wiedziałam co. Dlaczego wcześniej nie wybadałam tej sprawy? Albo inaczej...Dlaczego ja zawszę muszę się domyślać, że ktoś ma z czymś problem?! Echh Nie spałam dobrze, a o 11 mam rozmowę w sprawie pracy. :( Masakra totalna. Przestało mi normalnie zależeć na tej robocie. :'(  :'(  :'(



wtorek, 24 czerwca 2014

:/ hmmm kupić czy nie kupić, o to jest pytanie :P

Witajcie :)

 Dzisiaj wyjątkowo późno post bo miałam dużo spraw na głowie. Między innymi dalsze poprawianie mojej powieści /kończę rozdział 15 sty /  i rozglądanie się za pracą na wakacje...Jutro zresztą mam rozmowę z szefem pewnego zakładu i jego żony więc domyślacie się jaki mam stres. :P

 Buszowałam po naszym miejsko - wiejskim Empiku i trafiłam na coś takiego.;)




 Zainteresowała mnie okładka i tematyka. Ale i tak nie wiem czy opłaca się ją kupić. Czy ktoś już się z nią zetknął? Byłabym wdzięczna za jakieś informację. Z góry dziękuję. ;)

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Mój mistrz

Witajcie :)

  Do napisania tego postu skłoniły mnie dwie rzeczy: 1. Post Prowadzącej blog / http://zatracona-w-ksiazkach.blogspot.com/w którym zamieściła zdjęcie na której dojrzałam tą pozycję. 2. to wiadomość od kolegi, oto ta jego ostatnia wiadomość "...A propos tego twojego stylu, który przypomina styl Tolkienowski. Wcale się nie dziwię, najczęściej tak właśnie jest, jeśli uwielbiamy jakiegoś pisarza, jest dla nas mistrzem, wzorem i przykładem, próbujemy go naśladować. Tez tak mam , jeśli przeczytam książkę, która pisana jest w pierwszej osobie, moje teksty, które powstają później najczęściej również są pisane w pierwszej osobie. Wzorowanie się na stylu, to nie przestępstwo, najważniejszy jest odmienny od mistrza pomysł na powieść. Zapewniam cię, że w naszym kraju jest wiele osób (w tym ja) którzy chętnie przeczytają coś pisanego stylem Tolkienowski, ale z nowym pomysłem i nową duszą, twoją duszą. "


  

  Profesor J.R.R. Tolkien jest dla mnie naprawdę wzorem jako pisarz i jako człowiek. Każde Jego dzieło - choć każde na swój sposób nie raz sprawiało mi pewne trudności - pozwalało lepiej przyglądać się światu który stworzył z taką pieczołowitością. Sądzę, że jest czego zazdrościć. / oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu ;) / Podziwiam - już od lat - to, że dzięki swej potężnej wyobraźni, wytrwałości, opierając się o to co sam przeżył i czego doświadczył lub zbadał, stworzył coś co przyciągnęło tysiące ludzi z całego świata niezależnie od wieku, religii, wykonywanych zawodów, upodobań czy poglądów politycznych. W sieci jest tyle Jego biografii, forum o twórczości, fikcyjnych profili na fb osób naśladujących różnych bohaterów ze wszystkich Jego książek...niemal w każdym momencie na coś takiego trafiam. Osobiście znam nawet kilka osób które np. studiują języki elfów, biorą udział w zjazdach fanów na terenie całej Polski i nie tylko.  





Tego niezwykłego człowieka i pisarza można - 
jeszcze lepiej niż przez czytanie Jego dzieł i biografii 
- poznać z  listów które sam pisał w ogromnych ilościach jak i przez te które były kierowane do niego.  
                                               



  
Wyd.: Pruszyński i S-ka w Warszawie w 2010r.
Przy współpracy z Christophera Tolkiena
Przełożyła Agnieszka Sylwanowicz
Okładka: twarda
Stron: 758
cena w zależności gdzie i w jakich warunkach ktoś kupuje / mnie kosztowała 56 zł /


"...W każdej chwili liczy się to, kim jesteśmy i co robimy, a nie to, kim planujemy być i co planujemy robić..."
6 października 1940 Z listu do Michaela Tolkiena

"...Aby wykryć prawdziwe zło, trzeba zrozumieć tkwiące w sprawach dobro..."
9 czerwca 1941 Z listu do M.T.


  Jestem zdania, że ta książka zaciekawi wielu, a jest niezbędna na półce prawdziwych miłośników Profesora i Jego dzieł. Jest ogromną skarbnicą wiedzy. Z całego serca dziękuję Wydawnictwu i wszystkim osobą które przy niej gorliwie pracowały że ujrzała światło dzienne i można ją zdobyć.

niedziela, 22 czerwca 2014

Historia pewnego ołówka

" Chłopiec patrzył, jak babcia pisze list. W pewnej chwili zapytał:
- Piszesz o tym co się przydarzyło? A może o mnie?
  Babcia przerwała pisanie, uśmiechnęła się i odpowiedziała:
- To prawda, piszę o tobie, ale ważniejsze od tego co piszę, jest ołówek, którym piszę. Chcę ci go dać, gdy dorośniesz.
  Chłopiec zaciekawiony spojrzał na ołówek, ale nie zauważył w nim nic szczególnego.
- Przecież on niczym się nie różni od innych ołówków, które widziałem.
- Wszystko zależy od tego, jak na niego spojrzysz. Wiąże się z nim pięć ważnych cech i jeśli je będziesz odpowiednio pielęgnował zawsze będziesz żył w zgodzie ze światem.

Pierwsza cecha: możesz dokonać wielkich rzeczy, ale nigdy nie zapominaj, że istnieje dłoń, która kieruje twoimi krokami. To dłoń Boga i to On prowadzi cię zgodnie ze swoją wolą.
Druga cecha: czasem muszę przerwać pisanie i użyć temperówki. Ołówek trochę z tego powodu ucierpi, ale potem będzie miał ostrzejszą końcówkę. Dlatego naucz się znosić cierpienie, bo dzięki niemu wyrośniesz na dobrego człowieka.
Trzecia cecha: używając ołówka, zawsze można poprawić błąd za pomocą gumki. Zapamiętaj, że poprawianie nie jest niczym złym, przeciwnie, jest bardzo ważne, bo gwarantuje uczciwe postępowanie.
Czwarta cecha: w ołówku nieważna jest drewniana otoczka, ale grafit w środku. Dlatego zawsze wsłuchuj się w to, co dzieje się w tobie.
Wreszcie piąta cecha: ołówek zawsze pozostawia ślad. Pamiętaj, że wszystko co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad. Dlatego miej świadomość tego co robisz. "

                                  Paulo Coelho "Być jak płynąca rzeka"

Kochana rodzinka

Witajcie

 Nie sądziłam, że będę tutaj wspominała o swojej rodzinie...a jednak. Przed chwilą miałam niezłą kłótnię. Ktoś niepotrzebnie się na mnie uniósł w przypływie gniewu. Nie docierało do tej osoby nic, żadne moje wyjaśnienie. W końcu okazało się, że ta osoba po raz kolejny mając mnie "w dupie" była w błędzie i to ja miałam rację. Nerwy mi już opadają bo mimo niedzieli mam co robić i nie stać mnie na użalanie się nad sobą czy jakieś dłuższe przerwy.

 Ktoś powie: "Dobrze, że miałaś rację." że "Już się uspokoiłaś." itp. Ja nie lubię mieć zawsze rację /w tym przypadku jest tak, że niestety mam ją zawsze/ a wiecie czemu? Głównie dla tego, że chciałabym, aby ta druga osoba okazała mi, że jest dojrzałą i rozsądną jak wskazuje na to jej wiek. Ktoś powie: "Wiek nie świadczy o tym czy ktoś jest dojrzały, czy nie." Racja, ale chciałabym, żeby tak było. To jedno z moich marzeń i mam nadzieję, że kiedyś ta osoba przejrzy na oczy. Jeszcze mam w nią wiarę...

sobota, 21 czerwca 2014

W głąb siebie i otaczającego świata

Witajcie

 Musiałam się na chwilę oderwać od swojej pracy bo chciałam się z Wami podzielić małym odkryciem. Wielu z was na pewno trzymało już tą niedużych rozmiarów książeczkę i czytało nawet po kilka razy. Ja odkryłam ją dopiero kilka dni temu.




    Autor: Paulo Coelho


    Wyd. Świat Książki, Warszawa 2013
    Okładka: twarda
    Stron: 286




  Paulo Coelho jest bez wątpienia jednym z najbardziej popularnych pisarzy ostatnich dziesięcioleci. Jak przeczytałam, że na całym globie sprzedano 75 milionów egzemplarzy jego książek to dosłownie oczy wyszły mi na wierzch. Dla mnie to wprost niebywałe. Chylę czoła przed tym wielkim człowiekiem nie tylko za to, że jego książki zyskały taki rozgłos ani też dlatego, że otrzymał wiele nagród np. Cristal Award...robię to przede wszystkim dla tego, że jest naprawdę niesamowitym człowiekiem którego twórczość prostotą swojego języka niebywale trafia do mojego serca. Po przeczytaniu "Być jak płynąca rzeka" mogę śmiało powiedzieć, że chyba stałam się innym człowiekiem. Pomógł mi wejrzeć w siebie i zastanowić się nad tym co myślę, mówię i robię. Co tak na prawdę ma wartość i czym powinnam się kierować w życiu. Może nie jednemu wyda się to dziwne, ale w wielu miejscach podczas czytania pojawiły mi się łzy w oczach. Np. wtedy gdy mówiąc o tym kim jest pisarz - bowiem od najmłodszych lat Paulo chciał nim zostać i powiedział o tym swojej matce - w jego słowach zobaczyłam siebie: "...Oto co na początku lat sześćdziesiątych odkryłem na temat zawodu pisarza: Pisarz zawsze nosi okulary i niezbyt dokładnie się czesze. Połowę czasu spędza obrażony na świat, drugą połowę w depresji...Mówi pokrętnie. Ma niesamowite pomysły na swoją kolejną powieść i nienawidzi tej, którą właśnie wydał. Pisarz ma potrzebę - ba, wręcz obowiązek - być niezrozumianym przez swoje pokolenie, inaczej nigdy nie zostanie uznany za geniusza. Dlatego jest przekonany, że urodził się w czasach powszechnej miernoty. Bez końca zmienia i poprawia każde napisane przez siebie zdanie. Słownictwo przeciętnego człowieka obejmuje trzy tysiące słów, ale prawdziwy pisarz ich nie używa, ponieważ w słowniku jest jeszcze 189 tysięcy haseł, a on nie jest człowiekiem zwyczajnym. Tylko koledzy po piórze rozumieją, co pisarz chciał powiedzieć...Pisarz rozumie tematy, których same nazwy budzą lęk: semiotyka, epistemologia, neokonkretyzm..."

 Gorąco polecam tą książkę wszystkim którzy pragną spojrzeć na siebie samych w podobny sposób jak to zrobił jej autor. Jestem przekonana, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie co go poruszy i zastanowi. Miłej lektury. ;)

piątek, 20 czerwca 2014

:)

Witajcie :)

 Pogoda za oknem coś się psuje...być może zacznie padać. Ciśnienie spada, ale mimo wszystko nie chcę się  poddawać i pracuję dalej. Jestem już na 13 rozdziale i mam zamiar dzisiaj dobić do 14 stego. Cudownie byłoby gdybym i jego już w całości poprawiła. :) Do północy jeszcze trochę zostało więc czemu nie. ;) Wszystko jest możliwe.

 Życzę wszystkim miłego dnia i wszystkiego co najlepsze. :D Pozdrowionka


czwartek, 19 czerwca 2014

-_-

Nie będę ukrywała. Nie cierpię uroczystości - zwłaszcza kościelnych - w tygodniu. Coraz mniej mi dają i jednocześnie zabierają czas na pracę. Echhh...Ps. Natalia chciałabym Ci już oddać książki. Czy masz czas byśmy się dzisiaj spotkały na chwilę?

środa, 18 czerwca 2014

:'(

Wrrrrr co za koszmar, mordęga, przekleństwo!!!!!
Dlaczego akurat ja?! Tyle pomysłów-wizji na rozwój poszczególnych wątków...a ja utknęłam na samym tylko poprawianiu! Zgroza! Inną rzeczą jest to, że choć mam wenę to czasem nie jestem w stanie nadążyć z pisaniem i wtedy się wiele rzeczy marnuje. Szkoda, że nie mam przy sobie jakiejś dobrej duszy która by mnie w tym bezpośrednio wspomagała...Kogoś w rodzaju sekretarza-doradcy. Echhhh....:( :'(

:/

Witajcie

 Słoneczko świeci i samopoczucie nie najgorsze - podobnie jak wczoraj - ale niestety mam przeszkodę w poprawianiu co mnie trochę irytuje. Muzyka za oknem bo panowie robotnicy sobie ustawili radio na ful i jeszcze goście od kaloryferów mają coś robić w mieszkaniu /mieli być o 10 tej, a tu już godzina minęła/. I jak tu człowiek ma się skupić na pracy? W takich chwilach jak ta wzdycham do małej chałupki na bezludnej wyspie z dostępem do Internetu. Cisza i spokój. Nie potrzebuję wiele...:P /a przynajmniej tak właśnie mi się wydaje/. Kawałek stołu przy którym można normalnie usiąść i ciszy...tej upragnionej ciszy.


wtorek, 17 czerwca 2014

Nadzieja jest niezbędna

Witajcie :)

 Pogoda piękna i nawet samopoczucie mam nie najgorsze. Żyć nie umierać. :D Cieszę się bo nadal posuwam się do przodu w poprawianiu mojej książki. W tej chwili jestem już na dwunastym rozdziale. :) W pewnym momencie tak ok. 11 ogarnęło mnie ciekawe uczucie. Miałam wrażenie jakbym cofnęła się w czasie do chwili w której pisałam właśnie ten fragment przeszło rok temu. Zrozumiałam jak ważne było dla mnie wtedy pragnienie ukazania jak dobrym zależy na walce ze złem jakie wraca do ich ukochanego świata. Może wyda wam się to śmieszne lub dziwne, ale się wzruszyłam i to mocno.



poniedziałek, 16 czerwca 2014

Fragment

 Pomyślałam, że może zamieszczę tu fragment jednej z moich niedokończonych książek. A mianowicie takiej trochę mojej podrasowanej biografii ;) To kawałek historii jednego bohatera. Jeśli chcecie przeczytajcie. Z góry przepraszam za błędy których nie wychwyciłam przy poprawianiu :P Miłej lektury.

"...- Milczysz, ale czuję, że chcesz zrozumieć jak to się stało, że teraz jestem tym czym jestem. - westchnął doktor kiedy weszliśmy na dużą łąkę jakieś dwieście metrów za jego posiadłością.
 - Owszem, jestem bardzo ciekawa, ale nie miałam odwagi...- szepnęłam i urwałam zwieszając głowę.
 - Nie musisz się krępować. - ominął wystający z ziemi kamień uśmiechając się.
Ten uśmiech był piękny i taki ciepły. Zapomniałam o posępnym niebie nad nami i o tym, że szliśmy po mokrej trawie.
 - Opowiedz mi o sobie i to jak doszło do twojej przemiany.
 - Urodziłem się w City 1 grudnia 1631 roku w dość sporej rodzinie. Ojciec i matka pracowali ciężko by zapewnić mi i mojemu rodzeństwu jak najlepsze warunki i start w życiu. Chcąc im pomóc chwytałem się rozmaitych zajęć jak np. praca w stajniach, na polach, ale jednocześnie robiłem wszystko by jak najlepiej się uczyć. Wchłaniałem wiedzę jak gąbka wodę i to bardzo ich cieszyło. Byli ze mnie dumni. Miłość do medycyny pojawiła się w moim sercu niemal od najwcześniejszych lat. Poszedłem na studia i jednocześnie w tym czasie poznałem swoją drugą miłość. - tu urwał wzdychając i patrząc w niebo - Marię. Była najcudowniejszą kobietą jaką poznałem. Wpadliśmy na siebie na chodniku przed jakąś kwiaciarnią. Pomagała przyjaciółce wybierać bukiet na jej ślub. Moja nieuwaga zniszczyła ów bukiet. Było mi strasznie głupio i chciałem odkupić, ale o dziwo nie zgodziła się. Była wyjątkowo opanowana i nie chowała urazy. Zaimponowała mi tym i od tamtej chwili nie mogłem przestać o niej myśleć. Pożegnaliśmy się wtedy niemal tak szybko jak się zderzyliśmy. Kilka dni później również spotkaliśmy się na mieście. Przywitałem się i zagadnąłem. Ucieszyła się na mój widok. Postanowiłem zaprosić ją i jej towarzyszkę rozmów do restauracji. Nie odmówiły. Od tamtej pory widywaliśmy się już częściej. Jak to później mówiła: "Wpadłeś mi w oko pod tą kwiaciarnią kochany. Nie było godziny w której bym o tobie nie myślała." Po kilku miesiącach poprosiłem jej ojca by pozwolił mi ją poślubić. Przyjęła moje oświadczyny i niebawem się pobraliśmy. Bardzo się kochaliśmy i w zasadzie nic więcej się dla nas nie liczyło. Ona była całym moim światem.
 - To takie piękne i romantyczne. - pomyślałam głośno rozmarzona.
 - Tak...- na jego twarzy również widniało rozmarzenie, ale stopniowo zaczęła się pojawiać powaga. - Skończyłem studia, rozpocząłem praktykę i w ciągu kilku lat stałem się wziętym doktorem. Między czasie doczekaliśmy się pierwszego dziecka i byliśmy ogromnie szczęśliwi. Daliśmy mu na imię Marko po moim ojcu. Dwa lata później przyszła na świat słodka Jenny. Nastał rok 1665 i nad naszym krajem pojawiła się czarna chmura. Ludzie w różnych miejscowościach i wsiach zaczęli chorować, a później umierać w boleściach. Szybko zrozumieliśmy co to jest - Czarna Śmierć - to była dżuma. Od rana do nocy miałem pełne ręce roboty. Nie jadłem i nie spałem normalnie. Maria drżała z obawy, że któregoś dnia pójdę do jakiegoś chorego i zarażę się. Uspakajałem ją jak tylko mogłem i kazałem jej unikać zwłaszcza obcych i przyjezdnych oraz tych którzy mogli być chorzy. I nadszedł ten przeklęty wieczór...- tu zacisnął dłonie i na chwilę zagryzł wargi, zwolniłam kroku, a po chwili zatrzymałam się -...dostałem wezwanie do chorego. Maria widząc, że jest już późno błagała mnie abym nie szedł. Od poprzedniej nocy w której miała koszmar na mój temat bała się o mnie jeszcze bardziej niż dotychczas. Przytuliłem ją i powiedziałam, żeby się uspokoiła. Kochałem ją nad życie, ale moim obowiązkiem było również ratowanie ludzkich istnień. Powiedziałem jej, że wrócę jak najszybciej będzie to możliwe. Uległa mi, ale z wielkim bólem który do tej pory pamiętam. Stała w drzwiach naszego domu w białej koszuli z chustą na ramionach i patrzyła za mną smutną tymi swoimi cudnymi oczami. Ach Boże...- nie zważając na wilgoć usiadł na trawie opodal próchniejącego konaru.
 Zaschło mi w ustach ze smutku i patrzyłam na niego ze współczuciem.
 - Jeśli nie chcesz to nie mów więcej. Widzę, że to dla ciebie nadal bardzo trudne. - szepnęłam siadając obok.
 - Czuję ból, ale chcę abyś poznała moją historię. - westchnął nieco się uspakajając i ciągnął dalej. - Zapiąłem płaszcz, chwyciłem za torbę z lekami i sprzętem i ruszyłem przed siebie. Było chłodno bo był to w końcu listopad, ale nie myślałem o tym. W głowie miałem słowa żony, obraz jej smutnej twarzy i śpiących dzieci oraz myśli na temat tego z czym przyjdzie mi się mierzyć w domu chorego. Szedłem ciemną uliczką na skróty gdy niespodziewanie zatrzymała mnie nieznana kobieta. Była piękna i miała w sobie coś niesamowitego. Byłem zaskoczony, że widzę niewiastę o tej porze i w taką pogodę samotną na ulicy. Przyglądała mi się badawczo co sprawiło, że zrobiło mi się nieswojo. Przywitałem się i zapytałem czy coś się stało. Czy zabłądziła i czy potrzebuje jakieś pomocy. Nic nie odpowiedziała tylko poczęła się uśmiechać. Nie wiedziałem co robić. W końcu przeprosiłem, odwróciłem się i ruszyłem dalej swoją drogą. Sekundę później poczułem tylko palący ból w szyi. Ostatnie co wtedy zapamiętałem przed osłabnięciem to były jej czerwone źrenice tuż przy policzku i moja własna krew na jej ustach wykrzywionych w tajemniczym uśmieszku. Za jakiś czas obudziłem się w jakiejś opuszczonej ruderze w chłodzie i brudzie. Mimo iż nie wiedziałem gdzie jestem i co się ze mną stało czułem się niesamowicie. Podniosłem się z ziemi i rozejrzałem w około. Mimo ciemności panujących w pomieszczeniu dostrzegłem na belce u stropu kilka metrów dalej wiszącego do góry nogami nietoperza i kurz jaki opadał kiedy to zwierze się poruszało. Słyszałem z oddali rozmowy ludzi, głosy ptaków, ujadanie psów, miauczenie kotów, a nawet tupot szczurzych łap w rynsztokach. " - Jak to możliwe. - pomyślałem i w chwilę później dotknąłem szyi w miejscu gdzie zostałem ugryziony. - Ta kobieta! Ona mnie ugryzła. Czy to mogło być to...? " Byłem przerażony. Słyszałem bowiem o dziwnych legendach, baśniach, opowieściach o dziwnych stworach jakimi matki czasem straszyły swoje niegrzeczne dzieci. Ale to przecież były tylko wymyślone przez ludzi historie. Szybko z nich wyrosłem i stałem się poważny. Miałem rodzinę - żonę i dzieci oraz bardzo odpowiedzialną pracę. Nie było mnie stać na bujanie w obłokach i zajmowanie się głupotami. Gdy próbowałem rozgryźć co tok na prawdę mi się stało zrozumiałem, że nie jestem już sam w pomieszczeniu. Kobieta która mnie zaatakowała stała przede mną w towarzystwie wysokiego mężczyzny ubranego w białą koszulę z bufiastymi rękawami, czarne skórzane spodnie i wysokie buty z cholewami. Ów nieznajomy miał jasne kręcone włosy opadające na ramiona, atletyczne posągowe kształty i poważny wyraz twarzy. - urwał i przetarł twarz dłońmi. Nie spuszczałam z niego oczu całkowicie wciągnięta przez opowiadanie.

  "- Frank poznaj Benedykta. Czyż nie wydaje się uroczy?"- zaświergotała. Byłem w szoku bo jeszcze nie słyszałem do tej pory jej głosu. "- Po co go powołałaś do życia? Możemy mieć przez to poważne kłopoty."- warknął nieznajomy i strzepnął jej ręce które uwodzicielsko otaczały jego prawe ramię."- Jesteś okrutny mój drogi... ty tylko byś polował na ludzi i zaspokajał pragnienie. Ja staram się myśleć o naszej przyszłości. Benedykt jest lekarzem i ma duże uznanie w mieście. Może służyć nam jako przykrywka." - zamruczała. Byłem jeszcze bardziej zdumiony bo to wszystko co słyszałem było dla mnie równie niezrozumiałe jak to dlaczego znajdowałem się w tym miejscu. Chciałem wyjaśnień. " - A jeśli oni się dowiedzą? Każą nas pozabijać. " Frank był wyraźnie źle nastawiony do tego co zrobiła. Ale ona się tym nie przejmowała i na moich oczach namiętnie go pocałowała. Zrobiło się trochę niedobrze. Od razu przypomniałem sobie ostatnią rozmowę z żoną i jej wystraszone brązowe oczy wpatrzone w moją twarz. Zrobiło mi się strasznie smutno i tęskniłem za domem. W minutę później poczułem jednak coś innego. Zapragnąłem czegoś. Zacząłem węszyć niczym pies. Instynktownie zamknąłem oczy i wsłuchałem się w otoczenie. Do moich nozdrzy doleciał słodki i zniewalający zapach jakiejś substancji. "- O...nasz maluszek jest głody. "- nieznajoma zaklaskała i podeszła do mnie. Mężczyzna również to zrobił ale zrozumiałem, że ma się na baczności. Nie rozumiałem jednak dla czego. Nie wiem czemu ale pomyślałem, że musi się mnie bać.Zmarszczyłem brwi stając w rozkroku i lekko się garbiąc zawołałem by się do mnie nie zbliżała. "- Kim wy u licha jesteście i co mi zrobiliście? Żądam wyjaśnień." Wtedy dopiero mi się przedstawiła jako Klaudia. Była tak bezczelna, że podeszła do mnie i zaczęła mnie głaskać po karku i ramionach. Wyraźnie czułem jej zapach i kusił mnie. Była też jeszcze piękniejsza niż tamtego wieczoru. Nie spodobało mi się to i odskoczyłem. Ale jak! - to ukazał jak wyglądało jego zdziwienie w tamtym momencie - Odskoczyłem od niej na jakieś 5 metrów.  
 - Niesamowite. - przyznałam kiwając głową naprawdę będąc pod wrażeniem. 
 - Domyślasz się więc co czułem. - kontynuował - Później powiedziała z dobrotliwą miną: "-Daj spokój Benedykcie my tylko chcemy ci pomóc. Czuję, że chce ci się jeść. Przed kilkoma sekundami wyglądałeś jakbyś wyczuł w powietrzu krew." "- Krwi? To zapach krwi czułem? Kiedyś przecież inaczej odbierałem ten zapach i nigdy mnie do niego nie ciągnęło jak teraz."- wymamrotałem w jeszcze większym zaskoczeniu. Później odezwał się Fank, a jego słowa były dla mnie niczym miecz w serce. Później zaczęli rozmawiać, że aby przeżyć muszę się na kimś pożywić. Docierały do mnie ich słowa, ale przez jakąś mgłę. Nagle usłyszałem zdanie: " - Będę potrzebował twojej pomocy, bo jeśli wpadnie w szał będzie chciał zabić ćwierć miasta, a to nam nie przyniesie nic dobrego." Nim  wyszliśmy z pomieszczenia minęło trochę czasu, ale nie wiedziałem dokładnie ile. Byłem spragniony, bardzo spragniony, ale jednocześnie walczyłem z tym. "- Nie mogę pić ludzkiej krwi! Nie mogę krzywdzić tych którym do tej pory przecież pomagałem! Nieeee" - myślałem zrozpaczony. Przemykaliśmy się uliczkami i wtedy to właśnie miałem jedne ze swoich pierwszych wizji. 
 - Co zobaczyłeś? 
 - Takie migawki z przyszłości. Tylko wtedy jeszcze nie wiedziałem, że do tych wydarzeń dojdzie. W pierwszej zobaczyłem, jak Frank uchwycił jakiegoś mężczyznę i kazał mi wbić kły w jego szyję. Widziałem przerażenie w oczach ofiary. Zatrzymałem się wtedy i opierając o ścianę usiadłem pod jakimś budynkiem. Za chwile przyszedł drugi obraz. Tym razem we trójkę uciekaliśmy w ciemnościach nocy przed bandą rozwścieczonych ludzi z kijami, kołkami, widłami i pochodniami. Trzecia migawka ukazywała jak siedzę samotny, przemoczony i drżący ze strachu w jakichś chaszczach z dala od miasta tropiony przez tych samych myśliwych. Dwóch z nich szeptało, że dwie bestie zostały chyba schwytane i zabite i została tylko jedna. Te wizje zniknęły szybciej niż się pojawiły. I dobrze, bo w tej samej chwili Klaudia cofnęła się i kucając przy mnie pytała się co się stało. Nie odpowiedziałem jej bo sam nie wiedziałem co tak na prawdę się ze mną działo..."