niedziela, 8 marca 2015

"Zieleń szmaragdu" Kerstin Gier

"Gdy krąg krwi swe znajdzie dopełnienie,
W magicznym kamieniu ukrytej wieczności,
W młodości szatach nowej siły tchnienie,
Będzie mu dana moc nieśmiertelności.

Lecz strzeż się! Dwunastej gwiazdy powstanie
Ziemskiego czasu zacznie odliczanie.
Zniknie młodości wieczystej ochrona,
Dąb wieczny swego żywota dokona.

Lecz cel swój osiągnąć orzeł zdoła,
Gdy się dwunastej gwiazdy blask rozpłynie.
Jeśli z miłości sama los przywoła
I w pożodze tej miłości zginie. "

Z tajnych pism hrabiego de Saint Germain


Tytuł: " Zieleń szmaragdu"
Autor: Kerstin Gier
Wyd.: EGMONT
Okładka: średnia z zakładkami
Stron: 454


  "Zieleń szmaragdu"  to ostatni tom trylogii czasu autorstwa Kerstin Gier. Czytałam ją dłużej niż zamierzałam ale nie było to spowodowane tym, że książka była nudna - wręcz przeciwnie - gdyby nie praca i inne obowiązki pochłonęłabym ją bardzo szybko i już dawno byście przeczytali moje "och" i "achy". Pani Gier w moich oczach ukazała się jako pisarka z wielkim talentem i mam nadzieję, że jeszcze wielokrotnie będzie mi dane sięgać po jej książki.
   
  W tym tomie Gideon definitywnie wyznaje miłość Gwendolyn. Jest wniebowzięta, ale czar pryska równie szybko jak się pojawia. Na spotkaniu z hrabią de Saint Germain w jego gabinecie dowiaduje się, że chłopak miał ją w sobie umyślnie rozkochać by mieć nad nią kontrolę. Zraniona i w wielkim szoku po zakończeniu rozmowy z hrabią w przypływie gniewu pyta Gideona czy to prawda. Ten nie wierząc, że hrabia powiedział jej coś takiego niestety przytakuje, ale chce jej to wszystko wytłumaczyć - ale - no właśnie "ale" ona już nie chce słuchać jego wyjaśnień. Wzburzona wraca do domu. Leslie dostaje najtrudniejsze z dotychczasowych zadań - stara się uchronić przyjaciółkę przed pogrążeniem się w czeluści rozpaczy. 

  Dalsza akcja pokazuje nie tylko rozterki wewnętrzne głównej bohaterki, ale i konieczność rozwikłania coraz bardziej piętrzących się zagadek. Jedną z nich jest sprawa ukrytego w domu dziewczyny skarbu. Dzięki kolejnym elapsją może spotykać się ze swoim dziadkiem i po pewnym czasie razem dochodzą do wniosku, że tym tajemniczym skarbem na pewno jest chronograf - ten sam który został zabrany przez Lucy i Paula. Lucas wczytuje krew wnuczki do chronografu Strażników w 1956 i uczy ją jak się nim posługiwać. Po powrocie do teraźniejszości trafia na Gideona. Chłopak chce uzyskać pewność, że mimo konfliktu między nimi, będą się dalej razem trzymali jako przyjaciele. Gwendolyn jednak jest cały czas na niego zła i mu nie ufa. Myślała, że jest dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką...Tego samego wieczoru po powrocie z Temple w raz z rodzeństwem, panem Bernhardem, Leslie (zaproszona na kolację) i Xemeriusem dociera do zlokalizowanej w ukrytym przejściu za obrazem praprapradziadka Hugh'a skrzyni. Możliwie najdyskretniej transportują ją do pokoju Gwen - lecz o klops! - cioteczna babka też chce wiedzieć czym jest skarb. Na widok skrzyni w staruszce odżywają wspomnienia. To była w końcu skrzynia jej brata. Wywiązuje się ciekawa dyskusja z której czytelnicy dowiadują się, że z tym przedmiotem jest związanych zbyt wiele przypadków: 

 "- To już całe mnóstwo przypadków - powiedziała w końcu Leslie. 
   - Tak - zgodziłam się z nią. - Lucas każe zamurować skrzynię i przypadkiem umiera następnego dnia. 
   - A ja przypadkiem trzy dni wcześniej mam wizję na temat jego śmierci. - dodała ciocia Maddy. 
   - I przypadkiem też znikają wtedy jego pamiętniki - uzupełnił Nick.
   - I przypadkiem ten klucz, który panna Leslie ma na szyi, wygląda zupełnie tak samo jak klucz do tej skrzyni - odezwał się pan Bernhard przepraszającym tonem. - Patrzyłem na niego całą kolację..."

  Później akcja książki nieznacznie przyśpiesza i widzimy dalsze losy głównych bohaterów. Korci mnie by tu o wszystkim napisać ale to nie ma być w końcu streszczenie powieści tylko w miarę treściwy opis. Nie mogę nic zarzucić pani Gier. Ładnie wyprowadziła fabułę i jestem zadowolona, że sięgnęłam po tą trylogię. W kilku momentach naprawdę zrobiłam "duże oczy" z zaskoczenia i kiwałam głową z uznaniem "bo ja nie dałabym rady wymyślić czegoś takiego". Jak na mój gust książka trzyma w napięciu do samego końca i jest doskonałym zwieńczeniem zmagań Gwendolyn i jej przyjaciół. Jeśli ktoś lubi tak jak ja książki fantastyczne z domieszką romansu, tajemniczości i dobrego humoru to jest to lektura w sam raz dla takiej osoby. Myślę, że większość z Was tak jak ja polubi Gwendolyn, kochającą tajemnice i wierną Leslie, zabawnego i czasem niemożliwego Xemeriusa, zabójczo przystojnego i wytrwałego Gideona, poszukującego prawdy aż do śmierci Lucasa...bowiem każda z postaci wykreowana przez autorkę jest ciekawa i niepowtarzalna. 

  Już więcej nic nie napiszę. Sami sięgnijcie po trylogię. ;) Miłej niedzieli. Gorąco pozdrawiam. :)

11 komentarzy:

  1. Mam gdzieś pierwszą część, ale jakoś nie mogę się za nią zabrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś najdzie Cię na nią ochota. :) ;)

      Usuń
  2. Trylogia czasu <3 Nigdy nie wyzbędę się miłości do niej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. jak pisałam mi się książka nie podobała, ale fajnie, że mimo wszystko ma swoich fanów. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Twoją opinię droga Healy. :) Każdy lubi co innego. Ja dzięki tej trylogii stałam się fanką pani Gier. :)

      Usuń
  4. Już jakiś czas temu sięgnęłam po "Czerwień rubinu" i nie dałam rady jej skończyć. Nie pamiętam już co dokładnie było tego przyczyną, widocznie nieprzypadła mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że faktycznie po prostu to nie książka w Twoim guście. Każdy ma inny i to jest naturalne. Pozdrawiam cieplutko. :)

      Usuń
  5. Obejrzałam film na podstawie pierwszej części trylogii!
    Choć - przyznam - mało mi się spodobał, ufam, iż pierwowzór jest o niebo lepszy!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O popatrz! Ja nie oglądałam filmu. Muszę poszukać i sobie obejrzeć. Dzięki za podpowiedź. ;) Co do pierwowzoru - jeśli masz chwilę czasu i możliwość do sięgnij po trylogię. Mi - jak to można zobaczyć z recenzji - cała się podobała i nie żałuję, że poświęciłam jej swój czas. :) Zachęcam serdecznie.

      Usuń
  6. Czytałam ją już jakiś czas temu i miło spędziłam przy niej czas. Co prawda szczegółów już nie pamiętam - jak to zwykle bywa przy takich książkach, ale złych wspomnień z lektury nie mam;)

    OdpowiedzUsuń