piątek, 27 lutego 2015

"Błękit szafiru" Kerstin Gier


" Kruk, na skrzydłach z rubinu niesiony,
między światami brzmi umarłych muzyka,  
siły jeszcze nie poznał i nie zna też ceny.
Moc głowę podnosi i krąg się zamyka.

Z diamentu lwa lico - ileż dumy na nim.
Surowa klątwa mąci światła promienie 
i wszystko się zmienia w słońca umieraniu.
To kruka ostatnie tchnienie. "

Z tajnych pism hrabiego de Saint Germain 


Tytuł: "Błękit szafiru" 
Autor: Kerstin Gier 
Wyd.: EGEMONT 
Okładka: średnia ze skrzydełkami
Stron: 364

   "Błękit szafiru" to drugi tom trylogii czasu Kerstin Gier. Na stronicach tej książki widzimy kolejne przygody i zmagania głównej bohaterki Gwendolyn Shepherd, która nosi w sobie gen podróży w czasie. Dziewczyna po namiętnych pocałunkach z Gideonem w starym kościele gdzie się znaleźli po ucieczce z zasadzki Lucy i Paula w domu lady Tilney ma mieszane uczucia co do tego chłopaka. Gdy są sam na sam czuje, że ją pociąga jednak gdy wracają do Temple chłopak staje się zimny, sztywny, wyrafinowany i traktuje ją co najmniej jak powietrze lub zło konieczne. Autorka stopniowo pokazuje nam więcej z historii poszczególnych starych bohaterów i poznajemy również nowe postacie. Wśród nich są: gargulec Xemerius, który nie odstępuje Gwen prawie na krok i z każdą godziną staje się jej bardziej pożyteczny, adept pierwszego stopnia wtajemniczenia w społeczności Strażników - rudowłosy pan Marley, Raphael Bertelini młodszy brat Gideona, mistrz Giordano przedstawiony następująco "...historyk, słynny kreator mody, mistrz reiki, genialny projektant biżuterii, znany choreograf, adept trzeciego stopnia, ekspert od 18 i 19 wieku..." / a przez Xemeriusa nazwany "wydętoustym" i "jełopem" /, dziadek panny Shepherd - lord Lucas Montrose do którego ta przenosi się nieoczekiwanie w czasie podczas przymusowej elapsji pod okiem pana Withmana /rok 1948 12 sierpnia...to on przybliża wnuczce tajemnicę zamknięcia Kręgu:

"- A co się stanie, gdy krąg się zamknie? 
- Wtedy objawi się tajemnica - rzekł uroczyście Lucas. 
- O rany! Ty też? - Ze złością potrząsnęłam głową. - Czy nie można by choć raz odrobinę jaśniej? 
- Proroctwa mówią o wzlocie orła, o zwycięstwie ludzkości nad chorobami i śmiercią, o początku nowej ery...."

  Wspomniany wyżej mistrz Giordano ma przygotować Gwendolyn na tzw. soiree - czyli wieczorną imprezę z grubymi rybami w 1782 r na którym ponownie ma się spotkać z hrabią de Saint Germain. Po pierwszej próbie dziewczyna ma dość i kiedy przychodzi czas na odrobienie lekcji w 1953 bardzo się cieszy. Na początku jest zaskoczona, że Gideon chce jej towarzyszyć, ale w końcu oboje przeskakują w czasie. Gwen odrabia lekcje, a później zielonooki uczy ją menueta. Od razu jej to wychodzi na dobre. Gideon jest naprawdę świetnym nauczycielem. Niedługo przed powrotem ponownie dochodzi między nimi do namiętnych pocałunków. Po powrocie do teraźniejszości chłopak dostaje pilny telefoniczną wiadomość i szybko się z nią żegna. Jakiś czas później sprawa się wyjaśnia. Jego młodszy brat ląduje w szkole do której chodzi "rubin" i jej przyjaciółka Leslie. Poduczona w dyganiu i osiemnastowiecznych manierach przez Jamesa czeka na kolejne szkolenie z mistrzem Giordano i swoją kuzynką Charlottą jednak jej optymizm zamienia się w rozpacz kiedy dowiaduje się od Xemeriusa / jak zwykle czekał na nią "w", a właściwie "na" limuzynie którą jeżdżą/ o pewnej rzeczy która / jeszcze tego nie wie / jest tylko wierzchołkiem góry lodowej w jej relacji z Gideonem. Jeśli chcecie się dowiedzieć co się stało i jak wyglądają dalsze losy bohaterów musicie sięgnąć po tą książkę, a jestem pewna, że warto. :)

  Czy jest ktoś do kogo czuję sympatię w tej ciekawej powieści? Oczywiście. Jest nawet kilka takich osób. Pierwszą jest pan Thomas George 76 letni członek Loży w Kręgu Wewnętrznym, który zawsze starał się wspierać główną bohaterkę i zawsze był jej życzliwy. Drugą jest Leslie, która jest powiernicą wszystkich sekretów "podróżniczki", a trzecią - Grace - matka Gwen, którą uważam za wzór kobiety zatroskanej o swoje dziecko.

  Jak mogę podsumować tą książkę? No cóż. Ja uważam ją za fajną. Autorka ciekawie prowadzi fabułę, posługuje się przystępnym językiem, umiejętnie wprowadza humorystyczne wydarzenia i zwroty /dialogi są naturale/, stopniowo pokazuje bohaterów i trzyma w napięciu zwłaszcza jeśli chodzi o postać hrabiego de Saint Germain i tajemnicę Kręgu. Powieść jest miłym "czasoumilaczem" i cieszę się, że mogłam spędzić z nią przyjemne chwile.

 

16 komentarzy:

  1. Seria już za mną:) Uwielbiam Xemeriusa, tak śmiesznie "rzygał" wodą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK! :D Xemerius jest super. :D

      Usuń
    2. Xemerius - najlepsza postać. :D

      Usuń
    3. Kolejny fan kochanego gargulca! :D Miło poznać. ;) :3

      Usuń
  2. Ta seria chyba nie jest dla mnie, więc sobie odpuszczę.

    A w pierwszym zdaniu w przedostatnim akapicie chyba powinno być postaci zamiast powieści?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co kto lubi. :)

      Jest tak jak chciałam by było.

      Usuń
    2. Każdy ma swój gust i mój chyba jest całkiem inny niż Twój...wystarczy spojrzeć na moją dzisiejszą notkę o ulubieńcach;

      A poza tym przeczytałam jeszcze raz i faktycznie...chyba miałam problemy z czytaniem ze zrozumieniem jak to czytałam;p

      Usuń
  3. Trylogia Czasu to pierwsza seria jaką pokochałam od początku do końca, więc nic dziwnego, że po wieki będę miała do niej sentyment :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć. :) Pozdrawiam Cię droga Ann i życzę miłego dnia. :)

      Usuń
  4. Uwielbiam tę trylogię. Może nie jest jakaś wspaniała, ale mimo wszystko bardzo ją polubiłam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chcę sięgnąć po trylogię czasu, jest na mojej liście już od jakiegoś czasu i nie mogę się doczekać kiedy w końcu ją dopadnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. :) To mam tylko nadzieję, że ten czas w końcu nadejdzie i będziesz zadowolona.
      Pozdrawiam bardzo serdecznie. :)

      Usuń
  6. ledwie przebrnęłam przez pierwszą część. napewno nie sięgnę i po drugą. :)
    jak dla mnie pomysł nie został wykorzystany dość poprawnie, a potencjał wręcz zmarnowany. ale każdy ma swój gust. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, każdy ma swój gust. Co kto lubi. :) Pozdrawiam :)

      Usuń