Tytuł: "Czerwień rubinu"
Autor: K. Gier
Wyd. Egemont
Okładka: średnia
Str. 341
"Czerwień rubinu" jest pierwszym tomem Trylogii
czasu i przedstawia nam losy 16 stoletniej Gwendolyn Shepherd mieszkającej wraz
z mamą i dwojgiem rodzeństwa - Nickiem i Carolin. Cała czwórka po śmierci ojca
i głowy rodziny przeprowadzają się do domu babki Gwendolyn lady Aristy. Oprócz
tej niezwykle poważnej starszej eleganckiej pani mieszka w tym domu mająca
tajemnicze wizje cioteczna babka Maddy, ciotka Glenda, zarozumiała kuzynka Gwen
imieniem Charlotta i służący pan Bernhard.
Głowna bohaterka ma bliską przyjaciółkę Leslie z którą
chodzi do jednej klasy i która zna wszystkie jej tajemnice. Między innymi tą,
że widzi duchy i ma tak niezwykłą rodzinę. / Dlaczego "niezwykłą"?
Dojdę do tego. : 3 / Gwen zdradza przyjaciółce, że zaczyna się źle czuć.
Zupełnie tak jak jej krewna Charlotta o którą wszyscy w domu tak się troszczą i
martwią bo uważają, że nosi w sobie gen przenoszenia się w czasie, który jest w
ich rodzinie od pokoleń. Wszystko byłoby okej gdyby nie to, że po rozmowie z
cioteczną babką Maddy i wyjściu z domu po cukierki dla niej dziewczyna przenosi
się po raz pierwszy w czasie. To "przeniesienie się" daje początek
całej grupie wydarzeń które sprawią, że życie nastolatki całkowicie się zmieni.
Z każdym dniem oswaja się coraz bardziej ze świadomością, że
jest inna niż inne dziewczyny. Że ma do wypełnienia misję o jakiej zwykły
śmiertelnik nie jest w stanie nawet myśleć. Poznajemy różnobarwne postacie /mniej lub lepiej dopracowane...gdyż ja czuję pewien niedosyt po przeczytaniu informacji o hrabim de Saint Germain i Miro Rakoczym z Transylwanii w Karpatach / i
razem z główną bohaterką przeżywamy chwile napięcia, ekscytacji a nawet paniki.
Sądzę, że jest to świetna lektura dla osób chcących się oderwać od książek w których wszędzie biegają wampiry, wilkołaki, czarownice itp. istoty. Jest w sam raz na długie wieczory.
Sądzę, że jest to świetna lektura dla osób chcących się oderwać od książek w których wszędzie biegają wampiry, wilkołaki, czarownice itp. istoty. Jest w sam raz na długie wieczory.
Może kiedyś się skuszę - bardzo klimatyczna okładka ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam. ;) :3 Tak, zresztą okładki pozostały tomów są w identycznym stylu. Mają to "coś" ;)
UsuńCharlotta to była wredna menda :) Cały cykl już za mną, czasem Gideon mnie wkurzał straszliwie, ale generalnie polecam ;D
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do Charlotty, ale najgorsza jest ta cała jej mamuśka Glenda. Wkurzające babsko. -_- Gideon denerwował mnie na początku, ale jeszcze nie przeczytałam całej Trylogii i nie znam go tak dobrze jak Ty Beti ;) W przyszłości na pewno przeczytam resztę. Pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuń